Strona:PL Feval - Garbus.djvu/789

Ta strona została przepisana.

— Między wami a nią będą tylko drzwi kościoła.
— Ale poza temi drzwiami — rzekł Montobert — w razie odwrócenia się naszej szansy pewnie Lagarder?
— Tak, ale i ja naprzeciw Lagardera! — wyrzekł uroczyście Gonzaga.
I gwałtownym niebem ujął za szpadę.
— Nastała chwila odwołania się do broni! Moja szpada warta jego, panowie! Umoczona była we krwi Neversa!
Pejrol odwrócił głowę. To głośne wyznanie dowodziło, że pan jego spalił za sobą okręty. Wtem usłyszano jakiś hałas od strony sieni i głosy woźnych:
— Książę regent! Regent! Gonzaga otworzył drzwi biblioteki.
— Panowie — rzekł, ściskając najbliżej stojących za ręce, z zimną krwią — w przeciągu pół godziny wszystko się skończy. Jeżeli rzeczy pójdą pomyślnie, nie będziecie nic więcej mieli do zrobienia, jak przeszkodzić skazańcowi i jego eskorcie wejścia do kościoła. W razie potrzeby, krzyknijcie: “Świętokradztwo!“ Ten wyraz zawsze wywołuje wielkie wrażenie. Jeżeliby zaś sprawy szły źle, pamiętajcie na to: z cmentarza gdzie macie czekać na mnie, widać wyraźnie okna mojej wielkiej sali, prawda? Otóż nie spuszczajcie ich z oczu. Gdy zobaczycie w nich światło pochodni podnoszące się i zniżające trzy razy, raz po razie, atakujcie drzwi kościoła, wyważcie je! Natychmiast po sygnale będę między wami. Zgoda?