Strona:PL Feval - Garbus.djvu/791

Ta strona została przepisana.

uzbrojonych mężów. — Ta dzierlatka nawet nie wspomniała o nas, kochanku!
Księżna podeszła do nich.
— Wasza miłość! — zawołał Gaskończyk, uprzedzając jej słowa. — Ten mały szlachcic jest wcielonym dyabłem, gdy chce, i będzie walczył na oczach swej ukochanej. Ręko boska! A my, to kociątko Paspoal i ja, damy się zabić za Lagardera. To już niema co! Nie bój się! Niech wasza miłość idzie do swoich interesów.

VIII.
UMARŁY MÓWI.

Wielka sala w pałacu Gonzagi jaśniała tysiącem świateł. Na dziedzińcu słychać było rżenie koni husaryi sabaudzkiej; w sieniach mnóstwo gwardzistów francuskich. Markiz Bonivet trzyma straż nad wszystkiemi wejściami. Wszystko to było z rozkazu regenta, który chciał tej uroczystości familijnej nadać jak najwięcej świetności i powagi.
Miejsca pod estradą zajęte były przez to same osoby, co poza wczoraj. Tylko poza fotelem pana Lamoignon ustawiony był rodzaj tronu dla regenta, otaczali go różni dygnitarze państwa.
Kiedy weszła księżna wskazano jej miejsce obok kardynała Bissy, siedzącego po prawej stronie prezydującego.
Książę Gonzaga usiadł przed stolikiem, oświeconym dwiema pochodniami, prawie w