Strona:PL Feval - Garbus.djvu/792

Ta strona została przepisana.

tem samem miejscu, gdzie parę dni temu siedziała jego żona. Tym sposobem zwrócony był tyłem do drzwi, zakrytych portyerą, przez które wsunął się był na pierwsze zebranie garbus a wprost twarzy miał okna, wychodzące na cmentarz Saint-Magloire. Ukryte za draperyą drzwi, o których nikt nie miał pojęcia, nie były obstawione strażą.
Nie potrzebujemy dodawać, że wszystkie ślady handlowych urządzeń, które tak szpeciły tę salę, znikły najzupełniej pod różnymi obrazami, draperyami i przybraniem z kwiatów.
Książę Gonzaga, który wszedł przed przybyciem żony, złożył głęboki ukłon przed prezydującym i całem zgromadzeniem. Regent odpowiedział mu przyjacielskiem skinieniem głowy.
Na spotkanie księżny podszedł ku drzwiom hrabia Tuluzy, syn Ludwika XIV. Sam regent również zrobił kilka kroków ku niej i ucałował z szacunkiem jej rękę.
— Wasza królewska wysokość nie raczyłeś mię przyjąć dzisiaj — rzekła księżna z wymówką. Książę Orleański podniósł na nią zdziwione spojrzenie. Gonzaga śledził ich z pod oka udając, iż cały zajęty jest porządkowaniem papierów na stole, pomiędzy któremi znajdował się gruby zwój pergaminu z trzema wiszącemi pieczęciami.
— Wasza królewska wysokość — dodała jeszcze księżna — nie raczył również zwrócić uwagi na posłane pismo....
— Jakie pismo? — zapytał cicho regent.