Strona:PL Feval - Garbus.djvu/793

Ta strona została przepisana.

Wzrok księżny zwrócił się momowoli ku jej mężowi.
— Mój list widocznie musiał być przejęty — zaczęła.
— Pani — przerwał jej regent — nic się jeszcze nie stało; wszystko jest tak jak było, więc tylko działaj bez trwogi, odważnie i wedle godności twego sumienia. Między tobą pani, a mną nikt już nie ośmieli się stanąć.
Potem podnosząc głos, powiedział:
— Księżno, dziś wielki jest dzień dla ciebie. Godzina zemsty wybiła: zabójca Neversa ma umrzeć!
— Ach, gdyby wasza królewska wysokość — zaczęła księżna — otrzymał był mój list...
Regent odprowadził ją do fotelu.
— Wszystko, czego pani zażądasz — przerwał jej szeptem — wszystko wypełnię.... Pa nowie, zajmijcie miejsca! — dodał na głos.
Kiedy regent siadał na swoim fotelu prezydujący Lamoignon szepnął mu kilka słów do ucha.
— Przedewszystkiem forma — odpowiedział mu regent — jestem zwolennikiem formy i lubię jak wszystko odbywa się podług formy; a poza tem, mam nadzieję, iż powitamy nareszcie prawdziwą dziedziczkę Neversa.
Na skinienie jego królewskiej wysokości zaczęto obrady. Prezydujący dał głos księciu Gonzadze.
I stała się rzecz dziwna: wiatr dął z południa, tak, że od czasu do czasu dochodził tutaj żałosny głos dzwonu więziennego i zdawało się że idzie z przedpokoju. Słychać też było wyra-