— Tak tak, osłona! — zawołali chciwie zbiry.
— To jasne, jak słońce! — odrzekł Lagarder. — Gotowyś? Tercya! Odstąp... Prima dwa razy! Cofaj! Wstrzymaj! i cała sztuka!
Włożył szpadę do pochwy.
Braciszek Paspoal podziękował mu z zapałem.
— Czyście pojęli, wy tam? — zapytał Kokardas, ocierając czoło. — Korono cierniowa! Ten Paryżanin! Co za dziecko!
Fechmistrze twierdząco skinęli głowali, a Kokardas, ciężko siadając na stołku, mruknął:
— To może się przydać.
— To się przyda za chwilę — odparł Lagarder, nalewając sobie wina.
Wszyscy zwrócili nań oczy. Pił wino małemi łykami, potem rozłożył powoli list, który mu był oddał paź.
— Czy wam nie mówiłem — rzekł, — że p. Nevers obiecał mi rewanż?
— Tak, ale...
— Trzeba było koniecznie skończyć tę historyę przed odjazdem na wygnanie. Napisałem więc do p. Neversa, o którym wiedziałem, że jest w swym zamku w Bearn. Ten oto list jest odpowiedzią Neversa.
Między zbirami rozległ się szmer podziwu.
— Książę jest zawsze cudowny! — ciągnął Lagarder. — A, cudowny! Gdy się już dowoli nabiję z tym prawdziwie doskonałym rycerzem
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/80
Ta strona została przepisana.