— Mów! — rozkazał.
— Wasza królewska wysokość — zaczął skazany głosem spokojnym i nad wyraz dźwięcznym — wyrok skazujący mnie na śmierć, jest nieodwołalny. Wasza królewska wysokość nawet niema prawa uczynić łaski, i ja nie chcę łaski. Ale wasza ekscelencya ma obowiązek uczynić sprawiedliwość i ja chcę sprawiedliwości!
Wszystkie obecne siwe głowy najszanowniejszych dygnitarzy państwa podniosły się i zwróciły z podziwem na mówiącego. Pan Lamoignon wzruszony, mimo własnej woli, więcej, niż ktokolwiek, szepnął prawie bezwiednie:
— Jedynie przyznanie się do winy zbrodniarza może zmienić wyrok trybunału kryminalnego.
— Zbrodniarz przyzna się sam do winy — odpowiedział Lagarder z mocą.
— A więc się spiesz, przyjacielu! — rzekł regent. — Mnie pilno.
— Mnie także, ekscelencyo. Ale muszę tylko dodać jeszcze, że wszystko, co tylko obiecuję, zawsze spełniam. Przysiągłem ze oddam księżnie Gonzaga jej córka, którą mi mąż jej niegdyś powierzył, i dotrzymałem przysięgi. Przysięgłem iż oddam się sam w ręce sprawiedliwości w przeciągu dwudziestu czterech godzin i o naznaczonej godzinie złożyłem broń.
— To prawda — rzekł regent. — Ja też patrzyłem na ciebie.... i na innych.
Gonzaga zgrzytnął zębami.
— A więc i regent sam był w tym spisku —
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/800
Ta strona została przepisana.