Strona:PL Feval - Garbus.djvu/801

Ta strona została przepisana.

pomyślał w duchu.
— Po raz trzeci przysięgłem — ciągnął Lagarder, — iż wykażę moją niewinność przed wszystkimi i wykryję prawdziwego winowajcę i oto jestem, chcę dotrzymać tej ostatniej przysięgi.
Gonzaga wciąż trzymał w ręku swój pergamin z pieczęciami z różowego wosku. Była to cała jego broń i tarcza.
— Wasza królewska wysokość! — rzekł szorstko — zdaje mi się, że ta komedya trwa zbyt długo.
— A mnie się zdaje — rzekł sucho regent — że ciebie jeszcze dotąd nie oskarżono.
— Oskarżenie z ust tego waryata? — rzucił Gonzaga z pogardą.
— Waryat ten ma umrzeć — rzekł surowo regent. — Słowa umierającego są święte.
— Jeżeli wasza królewska wysokość nie wie jeszcze ile są warte jego słowa, zamilknę. wybuchnął Gonzaga. — Ale ostrzegam że my wszyscy wielcy, potężni panowie’, książęta, królowie zasiadamy często na tronach o chwiejących się podstawach. Zgubny i niebezpieczny dajesz dzisiaj wasza królewska wysokość przykład. Znosić, żeby taki nędznik....
Lagarder obrócił się wolno ku niemu.
— Znieść, żeby taki nędznik — ciągnął Gonzaga — ośmielił się stanąć naprzeciw mnie księcia krwi, bez świadków, bez dowodów....
Lagarder postąpił parę kroków ku niemu i rzekł:
— Mam i świadków i dowody.
— Gdzież ci świadkowie? — zawołał Gon-