Strona:PL Feval - Garbus.djvu/805

Ta strona została przepisana.

dziwe jego nazwisko, litera po literze. Zerwij pieczęcie, niechaj umarły przemówi!
Gonzaga rzucił na sędziów obłąkane spojrzenie. Bonivet i dwaj gwardziści mimowoli podeszli kilka kroków bliżej ku księciu.
Gonzaga stanął tyłem do pochodni; drżącą, rękę, trzymającą kopertę, ukrył za siebie i nieznacznie zbliżył do płomienia. Ogień objął w jednej chwili cenny pergamin. Lagarder patrzył na to z tryumfującą miną, wołając:
— Przeczytaj! Przeczytaj głośno! Niechaj się wszyscy dowiedzą: czy tam jest moje nazwisko, czy twoje!
Spalił kopertę! — krzyknęło kilka głosów. Kopertę, która ukrywała nazwisko zabójcy!
Lagarder wskazując na dymiące spalonego pergaminu, rzekł:
— Umarły przemówił.
— Co tam było napisane? — zapytał regent wzruszony nad wyraz. Powiedz uwierzymy ci wszyscy, bo tamten człowiek zgubił się sam.
— Nic nie było! — odpowiedział Lagarder.
Wszystkich obecnych ogarnęło najwyższe zdumienie.
— Nic! — powtórzył Lagarder dobitnie. — Nic, czy słyszysz, panie Gonzaga? Użyłem podstępu, a twoje zbrukane sumienie zatrzęsło się w tych sidłach. I spaliłeś pergamin, którym ci zagroziłem, jako obciążającem świadectwem. Ale nie! Nie było tam tego nazwiska tylkoś je teraz sam własnoręcznie wypisał. Oto głos umar-