Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
— 138 —

śmiesz z własnej woli; a mojem zdaniem, człowiek dobry — oto zasada, ja więcej nie potrzebuję. Zamietow jest człowiekiem najwyborniejszym.
— Łapy grzeje.
— No więc cóż z tego, no lubi wziąć! Więc cóż że lubi! — zawołał nagle Razumichin, niecierpliwiąc się jakoś nienaturalnie — czyż ja to chwalę? Mówiłem tylko, że człowiek dobry w swoim rodazju! O gdyby tak przenicować wszystkich ludzi pod każdym względem, to czyż wielu zostanie się dobrych? Jestem przekonany, że za mnie całego razem ze wszystkiemi mojemi cnotami, nie dadzą nawet jednej cebuli pieczonej, a i to jeszcze z tobą w dodatku.
— To mało; ja za ciebie jedną tylko! Podowcipkuj no jeszcze! Zosimow jeszcze młokos, ja mu jeszcze włosków naderwę, bo jego trzeba przyciągać, a nie odpychać. Z młokosem trzeba postępować dwa razy ostrożniej. Tem, że odepchniesz człowieka — nie naprawiasz go, tembardziej młokosa. Oj wy mędrcy postępowi, nic wy nie rozumiecie! Człowieka nie szanujecie, siebie krzywdzicie... A jeśli chcesz wiedzieć, to ja z nim zawiązaliśmy spółkę.
— No, no, jaką?
— Ciągle w sprawie tego malarza, to jest malarza pokojowego... Musimy go wyratować! Zresztą, teraz nie ma już wiele kłopotów. Sprawa jasna, zupełnie już teraz jasna! Dodamy tylko pary!
— Jaki tam znowu malarz?
— Jakto, czyżem ci nie opowiadał? A może i nie? Prawda, opowiedziałem ci tylko początek... o tej zbrodni, o tem zamordowaniu starej fanciarki, urzędniczki no, więc teraz właśnie zamieszał się tam malarz...
— O tej zbrodni słyszałem ja jeszcze przed tobą i nawet obchodzi mnie ona... po części... dla pewnego powodu... i w gazetach czytałam! Ale...
— Elżbietę także zabili! — pisknęła nagle Nastka, zwracając się do Raskolnikowa. Stała ona ciągle w pokoju, oparta o drzwi, i słuchała.
— Elżbietę? — wyszeptał Raskolnikow tak cicho, że go ledwie słychać było.
— A Elżbietę, handlarkę, czy ją to pan nie zna? Chodziła tu na dół. Jeszcze panu koszulę poprawiała.
Raskolnikow odwrócił się do ściany, gdzie na brudnem