Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.
— 221 —

zaś w tem przypuszczeniu, że pan Rodjon, który podczas mojej wizyty wydawał się tak słabym, w dwie godziny wyzdrowiał, że przeto, wychodząc na ulicę, może i panie odwiedzić. Upewniają mnie o tem własne moje oczy, któremi widziałem go w mieszkaniu pewnego, roztratowanego końmi pijaka, zmarłego wskutek tego wypadku, gdzie jego córce, dziewczynie lekkich obyczajów, wydał wczoraj do dwudziestu pięciu rubli, pod pozorem pogrzebu, co mnie bardzo zdziwiło, wiem bowiem ile trudów kosztowało panią zebranie tej sumy. Przy sposobności, łączę wyrazy mojego poważania, szanownej pannie Eudoksji i proszę przyjąć zapewnienie prawdziwej życzliwości, od pokornego sługi.

P. Łużyna“.

— Cóż mama począć teraz, panie Dymitrze! — wyrzekła pani Pulcherja, omal nie płacząc. — Jakże mogę powiedzieć Rodziowi, żeby tu nie przychodził? On tak stanowczo domagał się wczoraj dania odmowy panu Piotrowi, a tu jego samego każą nie przyjąć! Ależ on umyślnie przyjdzie, gdy się dowie, i... co wtedy będzie?
— Niech pani zrobi tak, jak postanowiła panna Eudoksja — spokojnie i niezwłocznie odparł Razumichin.
— Ach, mój Boże! Ona mówi... ona Bóg wie co mówi i nie wyjaśniła mi swego celu! Ona powiada, że będzie lepiej, to jest nie tyle lepiej, ile niby dla czegoś jest niezbędnem, ażeby Rodzio także naumyślnie przyszedł dziś o ósmej wieczorem, i ażeby się oni koniecznie spotkali... A ja, nawet listu nie chciałam mu pokazywać i tak jakoś podstępem zrobić, ażeby on tutaj nie przychodził, tak przez pana... bo widzi pan, on taki podrażniony... A przytem nic nie rozumiem, co to tam za pijak umarł i jaka tam córka, i jakiem prawem mógł on oddać córce wszystkie ostatnie pieniądze, które...
— Które tyle trudów mamę kosztowały — dodała Dunia.
— On był wczoraj trochę nie w humorze — odparł w zamyśleniu Razumichin. — Gdybyście panie wiedziały, co on wczoraj nagadał w restauracji, chociaż i rozsądnie... hm! O jakimś nieboszczyku i o jakiejś dziewczynie coś mi istotnie mówił wczoraj wieczorem, kiedyśmy szli do domu, alem nie zrozumiał ani słowa... A zresztą, ja sam wczoraj...