Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.
— 234 —

ale poczytuję sobie za obowiązek przypomnieć ci, że od swojego za nic nie odstąpię. Albo ja, albo Łużyn. Niech ja sobie będę podły, ty być nie powinnaś. Jedno z dwojga. Jeżeli zaś wyjdziesz za Łużyna, natychmiast przestanę cię uważać za siostrę.
— Rodziu, Rodziu! Ależ to ciągle to samo, co wczoraj — z goryczą zawołała matka — dlaczego ty ciągle nazywasz siebie podłym, ja tego nie mogę znieść. I wczoraj to samo...
— Bracie — twardo i także sucho odparła Dunia — w tem wszystkiem jest także pomyłka z twojej strony. Obmyśliłam to i odnalazłam pomyłkę. Wszystko polega na tem, że ty, zdaje się, przypuszczasz jakobym ja robiła z siebie komuś i dla kogoś ofiarę. Bynajmniej tak nie jest. Wychodzę poprostu dla siebie, bo mi samej zaciężko; a potem, naturalnie, będę rada, jeśli się uda przyjść z pomocą rodzinie, ale nie jest to wcale główny powód, wpływający na moje postanowienie...
„Łże! — pomyślał, gryząc paznogcie ze złości. — Dumna! Przyznać się nie chce, że jej się zachciało być dobrodziejką! O niskie charaktery! Kochają nawet, jakgdyby nienawidziły... O, jakże ja ich wszystkich... nienawidzę!“
— Słowem, wychodzę za pana Piotra — ciągnęła Dunia — ponieważ z dwojga złego wybieram mniejsze. Mam zamiar wypełnić uczciwie wszystko, czegokolwiek on odemnie zażąda, a więc nie oszukuję go... Dlaczego się tak uśmiechasz?
Podniosła głowę, w oczach jej zabłysnął gniew.
— Wszystko wypełnisz? — Zapytał z jadowitym uśmiechem.
— Do pewnych granic.I rodzaj i forma starania się o mnie pana Piotra, pokazały mi odrazu, kogo mu potrzeba. Bardzo być może, iż on ceni siebie zanadto wysoko, spodziewam się jednak, że on i mnie ceni... Znowu się śmiejesz?
— A ty znowu się rumienisz? Łżesz, siostro, umyślnie łżesz, jedynie wskutek uporu kobiecego, ażeby tylko wobec mnie postawić na swojem... Ty nie możesz szanować Łużyna: ja go widziałem i mówiłem z nim. Sprzedajesz się tedy za pieniądze i w każdym razie postępujesz