człowiekiem bardzo szanowanym. Zaraz na pierwszej wizycie, oświadczył nam, że jest stanowczy, ale pod wieloma względami, jak sam się wyraził, „podziela poglądy naszych nowszych pokoleń“ i jest wrogiem wszelkich przesądów. Mówił jeszcze więcej, ma bowiem trochę pod tym względem jakby próżności i bardzo lubi, ażeby go słuchano, to trzecie nie wada. Ja tam, oczywiście, nie wiele zrozumiałam, ale rozsądny i, zdaje się, dobry. Ty znasz przecie, Rodziu, charakter swojej siostry. Jest to dziewczyna z taktem, rozważna, cierpliwa i wspaniałomyślna, chociaż ma serce gwałtowne, com doskonale w niej poznała. Oczywiście, ani z jej, ani z jego strony niema tu wielkiej miłości, ale Dunia, nie dość, że jest panienką rozsądną, jest ona zarazem istotą szlachetną, jak anioł, i uważać będzie za swój obowiązek uczynić szczęśliwym męża, któryby ze swej strony dbał o jej szczęście, a co do tego, to, jak dotąd, nie mamy jeszcze żadnych powodów wątpić, chociaż cała rzecz stała się tak pręciutko. Przytem, jest to człowiek bardzo dobrze wychowany i oczywiście sam zobaczy, że jego szczęście małżeńskie tem będzie trwalsze, im Dunia będzie z nim szczęśliwsza. A co się tyczy jakichś tam nierówności w charakterze, jakichś starych przyzwyczajeń, a nawet pewnych różnic w poglądach (czego niepodobna uniknąć nawet w najszczęśliwszych stadłach), to co do tego, Dunia sama mi powiedziała, że rachuje na siebie; że niema się czego obawiać i że ona może dużo znieść, pod warunkiem, żeby dalsze stosunki były uczciwe i sprawiedliwe. On i mnie, naprzykład, z początku wydał się trochę szorstki, ale to właśnie może być następstwem jego szczerości, otwartości i bezwątpienia, tak jest. Naprzykład, podczas drugiej wizyty już po przyjęciu go wyraził się w rozmowie, że już i dawniej, nie znając Duni, postanowił wziąć panienkę uczciwą, ale bez posagu i bezwarunkowo taką, która już dużo wycierpiała biedy, albowiem, jak objaśnił, mąż nigdy nie powinien nic zawdzięczać żonie, a lepiej jest zawsze, ażeby żona widziała w mężu swego dobroczyńcę. Winnam dodać, że się wyraził oględniej i delikatniej, niż ja napisałem, alem już zapomniała, jak się właściwie wyrażał, a pamiętam samą tylko myśl, a przytem wypowiedział to bez żadnego celu, ot tak z rozmowy, tak, że nawet potem starał się złagodzić wrażenie i poprawić się: mnie jednak w każdym razie wydało się to jakoś nie-
Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
— 41 —