żącego, imieniem Filka. Ledwie go pochowano, wołam w zapomnieniu: „Filka, podaj mi fajkę!“ — wszedł i skierował się prosto do fajczarni. „Oho“, myślę sobie, „zemści się teraz na mnie!“ bośmy się przed samą jego śmiercią, bardzo posprzeczali ze sobą. „Jak śmiesz, mówię, wchodzić do mnie z podartemi łokciami, precz stąd!“ Zawrócił się, wyszedł i więcej go nie widziałem. Marcie nie opowiadałem tego. Chciałem dać na mszę, ale mi wstyd było.
— Idź pan po doktora.
— Wiem ja i bez pana, że jestem chory, chociaż nie wiem na co: pewno zdrowszy jestem pięć razy od pana! Nie pytałem się pana o to: czy pan wierzysz, czy nie, że widma przychodzą, ale czy pan wierzysz, że istnieją widma?
— Nie, nigdy w to nie uwierzę! — z pewnym gniewem zawołał Raskolnikow.
— Wszak powiadają zazwyczaj: — szeptał Świdrygajłow, jakby do siebie, patrząc na stronę i pochylając nieco głowę. — Powiadają: „jesteś chory, a więc to ci się majaczy, jest tylko halucynacją“. Brak w tem ścisłej logiki. Zgadzam się, że przywidzenia miewają tylko chorzy; dowodzi to jednak, że widma mogą się ukazywać tylko chorym, ale nie że ich wcale niema.
— Ależ niema! — z rozdrażnieniem nalegał Raskolnikow.
— Niema? Tak pan sądzi? — ciągnął Świdrygajłow, spojrzawszy nań zwolna. — No, a gdyby tak rozważyć (pomóż mi pan): Widma — to niejako kawałki, strzępki innych światów, ich początek. Człowiek zdrowy, oczywiście, nie ma potrzeby ich widzieć, zdrowy bowiem człowiek jest najwięcej ziemskim człowiekiem, a więc powinien żyć samem tylko jutrzejszem życiem, dla zupełności i porządku. Gdy jednak zachoruje, gdy się zakłóci w czemkolwiek porządek ziemski w organizmie, natychmiast zdradza się możliwość innego świata, i im bardziej jest chory, tem ma więcej stosunków z innym światem, tak, że gdy człowiek umrze zupełnie, to poprostu przejdzie do innego świata. Rozważałem ja to oddawna. Jeżeli pan wierzysz w przyszłe życie, to uwierzysz pan i w to dowodzenie.
Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —