ny, bieda z nim! Czego chcesz, Polciu? Mów ze mną po francusku, parlez moi francais. Przecież cię uczyłam, przecież umiesz kilka zdań!... Inaczej, jakże odróżnią ludzie, że jesteście z porządnej rodziny, dzieci dobrze wychowane i wcale nie tacy, jak wszyscy kataryniarze; wszak nie jakiegoś tam „kozaczka“ przedstawiamy na ulicach, lecz zaśpiewamy porządny romans... Ach prawda! I cóż będziemy śpiewać? Ciągle mi przeszkadzacie, a my... uważasz pan, panie Raskolnikow, myśmy się tu zatrzymali, ażeby wybrać coś do śpiewu, coś takiego, żeby i Kola mógł zatańczyć... bo, widzisz pan, wszystko to u nas idzie bez przygotowania; trzebaby się umówić pomiędzy sobą przepowiedzieć wszystko, a potem pójdziemy na Newski gdzie daleko więcej ludzi lepszego towarzystwa i zaraz zwrócą na nas uwagę. Lenia umie „Chateczkę...“ Cóż kiedy tylko tę jedną „Chateczkę“ i „Chateczkę“, ją tylko ciągle śpiewają! A musimy zaśpiewać coś daleko więcej pańskiego. No, coś sobie przypomniała, Polciu, żebyś ty chociaż matce pomogła! Pamięci, pamięci brak mi bobym sobie przypomniała! Ach zaśpiewajmy po francusku: „Cinq sous!“ Przecież was uczyłam! Co większa że ponieważ to po francusku, to zaraz ludzie się dowiedzą, żeście szlacheckie dzieci i to ich wzruszy daleko prędzej... Możnaby nawet: „Malborough s‘en va-t-en guerre!“ bo to piosnka zupełnie dziecinna i śpiewaną bywa we wszystkich domach arystokratycznych, kiedy się dzieci kołysze:
Malborough s‘en va-t-en guerre
Ne saint, quand reviendra...
zaczęła śpiewać... — Ale nie, lepiej już te „Cinq sous!“ No Kola, rączki pod boki, prędzej, ty, Leniu, także wykręć się w przeciwną stronę, my zaś z Polcią będziemy klaskać i przytupywać!
Cinq sous, cinq sous
Pour monter noire ménage...
Kchi-kchi-kchi! (I aż się zatoczyła z kaszlu). Popraw sobie sukienkę, Polciu, ramionka się opuściły — wyrzekła prze zkaszel, oddychając. — Powinniście się teraz