i słuchanem bywa nie bez zadowolenia; choćby z zadowoleniem. I pomimo całej nieraz rubaszności pochlebstwa, przynajmniej połowę przyjmuje się w niem za prawdę. I to stosuje się do wszystkich stanów i gatunków. Nawet westalkę można skusić pochlebstwem, cóż dopiero zwyczajnych ludzi! Bez śmiechu nie mogę sobie przypomnieć, jak raz skusiłem pewną damę, przywiązaną do swego męża, do swoich dzieci i do cnót swoich. Jakie to było wesołe i jak mało zadałem sobie pracy! A dama istotnie była cnotliwą, przynajmniej po swojemu. Cała moja taktyka polegała na tem, że poprostu byłem co chwila spłaszczony i czołem biłem przed jej zaletami. Schlebiałem bezbożne i ledwie bywało doczekam się uścisku dłoni, nawet spojrzenia, to zaraz robię sobie wymówki, że otrzymałem to od niej siłą, że się tak opierała, iż nigdym z pewnością nic nie wskórał, gdybym sam nie był tak zepsuty; że ona, dzięki swej niewinności, nie przypuszczała podstępu i poddała się nieumyślnie, sama o tem nie wiedząc, nie pragnąc i t. p. i t. p. jednem słowem, dotarłem do celu a moja pani była do najwyższego stopnia pewna, że jest niewinna i cnotliwa i że spełnia wszystkie obowiązki z całą sumiennością, a zginęła całkiem niespodzianie. I jakże się oburzyła na mnie, kiedym jej koniec końców oznajmił, że według mego najuczciwszego przekonania, i ona dała się pociągnąć pragnieniu rozkoszy, jak ja. Biedna moja Marta także strasznie łapała się na pochlebstwa i, gdybym był chciał tylko, to bezwarunkowo zapisałaby mi cały swój majątek jeszcze za życia. (Jednakże za wiele piję wina i rozgadałem się okropnie). Sądzę, że się pan obrazisz, jeżeli teraz zeznam, że ten sam środek zaczynał skutkować i na pannę Eudoksję. Atoli ja sam byłem głupi i niecierpliwy i zepsułem całą sprawę. Pannie Eudoksji już kilka razy przedtem (a raz osobliwie) strasznie się nie spodobał wyraz moich oczu. Czy dasz pan wiarę? Jednem słowem coraz to silniej i nieostrożniej wybuchał w nich płomień, który ją przerażał i nareszcie stał się jej nienawistnym. Nie potrzebuję się wdawać w szcezgóły, dość żeśmy się rozstali. Tu znowu palnąłem głupstwo. Zacząłem najrubaszniej w świecie wykpiwać te wszystkie propagandy i zabiegi; Parasza znowu wystąpiła na scenę i to nie sama jedna, słowem, zaczęła się Sodoma. Ach, gdybyś pan widział choć raz w życiu oczy swojej siostry tak
Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.
— 203 —