Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/211

Ta strona została uwierzytelniona.
— 205 —

— No, co do tego, to jestem pewny, że nie może...
— Pewny pan jesteś, że nie może? (Świdrygajłow zmrużył oczy i uśmiechnął złośliwie). Masz pan słuszność, ona mnie nie cierpi; ale nigdy nie zaręczaj pan za stosunki męża i żony, albo dwojga kochanków. Oni mają zawsze pewien kącik nieznany osobom trzecim, ale wybornie znany im samym. Pan ręczysz za to, że panna Eudoksja czuła dla mnie wstręt tylko?
— Z niektórych słów i półsłówek pańskich widzę, że pan masz i teraz jakieś zamiary i plany co do Duni, oczywiście, podłe.
— Jakto! Wyrwały mi się takie słowa i półsłówka? — jak naiwniej przeraził się nagle Świdrygajłow, nie oburzywszy się bynajmniej epitetem, jakim ochrzczone zostały jego zamiary.
— Toć one się i teraz wyrywają. No, czego się pan naprzykład tak lękasz? Czego się pan przestraszyłeś tak nagle?
— Ja się lękam i przepraszam? Lękam się pana? To raczej pan powinienbyś się mnie lękać, cher ami. Także dziwactwo... Zresztą, jestem trochę pijany, widzę to: o mało mi się znów nie wyrwało... Do licha z winem! Ej, wody!
Porwał butelkę i bez ceremonji wyrzucił ją za okno. Filip przyniósł wodę.
— To wszystko głupstwo — rzekł Świdrygajłow, maczając ręcznik i przykładając go do skroni — a ja pana mogę jednem słówkiem poskromić i wniwecz obrócić wszystkie pańskie domysły. Czy pan wiesz, że ja się żenię?
— Mówiłeś mi to pan już dawniej.
— Mówiłem? Zapomniałem. Ale wówczas nie mogłem mówić stanowczo, bo jeszcze nawet nie widziałem narzeczonej; miałem tylko zamiar. No a teraz, mam już narzeczoną, i sprawa już ubita i gdyby nie pilne interesy, zarazbym pana wziął z sobą i zawiózłbym do nich, bo chciałbym pana prosić o radę. Ech, do licha! Brak już tylko dziewięciu minut. Patrz pan, spójrz pan na zegarek; a zresztą, opowiem panu, bo to rzecz zajmująca, moje małżeństwo, to jest w swoim rodzaju... Dokąd to pan? znowu odchodzisz?
— Nie, już teraz nie odejdę.
— Wcale pan nie odejdziesz? Zobaczymy! Ja pana tam zawiozę, to prawda, pokażę narzeczoną, ale tylko nie