— Widzę, że mi wypadnie jeszcze raz się z nim zobaczyć — rzekł do Duni.
— Będziemy śledzić! Ja go wyśledzę! — energicznie krzyknął Razumichin. — Z oka nie spuszczę! Rodzio mnie upoważnił. Sam mi powiedział: „Strzeż siostry“. A pani, czy mnie pani upoważnia, panno Eudoksjo?
Dunia uśmiechnęła się i wyciągnęła doń rękę, ale troska nie schodziła z jej twarzy. Pani Pulcherja spoglądała na nią nieśmiało: zresztą trzy tysiące uspokajały ją widocznie.
Przez kwradrans rozmowa była nader ożywiona. Nawet Raskolnikow, lubo nie rozmawiał, ale słuchał uważnie. Dowodził Razumichin:
— I poco macie panie odjeżdżać! — z przejęciem wysilał się na uroczystą przemowę: — i co panie będziecie robiły w miasteczku? A co najważniejsze, że tu jesteście wszyscy razem i jedno drugiemu jest potrzebne — i jak potrzebne, chciejcie mnie zrozumieć! No, choćby przez jakiś czas. Mnie zaś przyjmijcie za przyjaciela, wspólnika, i upewniam panie, że zrobimy świetny interes. Posłuchajcie tylko, a wyłuszczę paniom cały swój projekt! Już mi to chodziło po głowie, jeszcze dziś rano, kiedy się tu jeszcze nic nie stało... Otóż widzicie panie, mam wujaszka (przedstawię go paniom; miły i szanowny starowinka!); ten wyjaszek ma tysiąc rubli kapitału, sam zaś żyje z emerytury i niczego mu nie potrzeba. Już oto drugi rok upiera się, ażebym wziął od niego te tysiąc rubli i żebym mu płacił po sześć od sta na rok. Widzę postęp: on chce mi poprostu dopomóc; ale w zeszłym roku nie było mi potrzeba, w tym jednak roku tylko właśnie czekałem na jego przybycie, i postanowiłem wziąć. Panie dacie drugi tysiąc z waszych trzech, i oto dosyć na pierwszy początek, i zawiążemy spółkę. Cóż tedy będziemy robić?[1]
Tu Razumichin jął rozwijać swój projekt; dużo prawił o tem, jak prawie wszyscy wydawcy i księgarze mało się znają na swoim towarze, a tem samem są złymi wydawcami, podczas gdy porządne wydawnictwa zawsze się opłacą i dadzą procent, niekiedy znaczny. O tej to działalności wydawniczej marzył od dawna Razumichin, który już od dwóch lat pracował na innych i nieźle znał trzy języki europejskie, pomimo że przed sześcioma dniami mó-
- ↑ W tym wydaniu, w porównaniu do wydania „Zbrodnia i kara“ Fiodor Dostojewski - Towarzystwo wydawnicze Rój 1927 r. nastąpiła tu pomyłka zecerska (nie ma tutaj żadnej treści).