Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.
— 40 —

— Hura! — zawołał Razumichin — teraz, czekajcie, jest tu, w tym samym domu wolne mieszkanie, u tych samych gospodarzy. Nie łączy się ono z tymi numerami, jest umeblowane, cena przystępna, trzy pokoiczki. Nie początek niech panie je wynajmą. Zegarek zastawię paniom jutro i przyniosę pieniędzy, a potem wszystko się ułoży. A co najgłówniejsze, możecie wszyscy razem mieszkać, i Rodzio z paniami. Gdzież to się wybierasz, Rodziu?
— Jakto, Rodziu, już odchodzisz! — prawie z przestrachem zapytała matka.
— W takiej chwili! — zawołał Razumichin.
Dunia patrzała na brata z niedowierzającem zdumieniem. W ręku miał czapkę; zabierał się do wyjścia.
— Doprawdy, jakbyście mnie grzebali, albo żegnali na wieki — wymówił dziwnie jakoś.
Uśmiechnął się, ale jakgdyby to nie był uśmiech.
— A kto wie, może się po raz ostatni widzimy ze sobą — dodał niechcący.
Pomyślał tak do siebie, ale wymówiło mu się głośno.
— Co ci do głowy przychodzi! — zawołała matka.
— Dokąd idziesz, Rodziu? — Dziwnie jakoś spytała Dunia.
— Tak, mam pilny interes — odparł ze smutkiem, jakby wahając się, co ma powiedzieć. Ale na bladej jego twarzy widać było silne postanowienie.
— Chciałem powiedzieć... idąc tutaj... chciałem powiedzieć wam, mateczko i tobie, Duniu, że lepiej będzie, gdy się rozstaniemy na czas pewien. Ja się czuję niedobrze, jestem niespokojny... potem przyjdę, sam przyjdę, gdy.. będzie można. Pamiętam o was i kocham was... Zostawcie mnie! zostawcie mnie samego! Postanowiłem to już dawniej... silnie postanowiłem... Coby się ze mną nie stało, zginę czy nie, chcę być sam jeden. Zapomnijcie o mnie zupełnie. To lepiej... Nie dowiadujcie się o mnie. Jeżeli będzie potrzeba, sam przyjdę, albo... was zawezwę. Może wszystko zmartwychwstanie! A teraz, jeżeli mnie kochacie, wyprzyjcie się mnie... W przeciwnym razie znienawidzę was, czuję to... Bywajcie zdrowe!
— Boże! — zawołała pani Pulcherja.
I matka i siostra strasznie były przerażone; Razumichin także.
— Rodziu! Rodziu! Pogódź się z nami, bądźmy jak