kiedyś, po latach wielu, w końcu życia może i zrozumiesz, co znaczyły te słowa. Jeżeli zaś przyjdę jutro, to powiem ci, kto zabił Elżbietę. Bądź zdrowa!
Zosia zadrżała z przestrachu.
— A czy pan wie, kto zabił? — spytała, kostniejąc z przerażenia i dziko nań spoglądając.
— Wiem i powiem... Tobie, tylko tobie! Ciebie wybrałem. Nie przyjdę prosić cię o przebaczenie, poprostu powiem. Wybrałem cię oddawna, ażeby ci to powiedzieć, jeszcze wówczas, gdy mi twój ojciec mówił o tobie i kiedy Elżbieta żyła, myślałem o tem. Bądź zdrowa! Ręki mi nie podawaj. Jutro!
Wyszedł. Zosia patrzyła nań jak na warjata; ale i sama była jak obłąkana i czuła to. W głowie jej się kręciło.
— Boże! Skąd on wie kto zabił Elżbietę? Co znaczyły te słowa? To straszne!
Ale pomimo to, myśl nie przychodziła jej do głowy. Wcale, ani razu!...
— O, on musi być bardzo nieszczęśliwy!... Porzucił matkę i siostrę. Dlaczego? Co zaszło? I jakie może mieć zamiary? Co on jej mówił? Pocałował ją w nogę i... mówił (tak, powiedział wyraźnie), że bez niej już żyć nie może... O Panie!
W gorączce i w malignie spędziła całą noc Zosia. Zrywała się niekiedy, płakała, załamywała ręce, to znowu zapadała w sen gorączkowy, i śniła jej się zaraz Polcia, pani Katarzyna, Elżbieta, czytanie Ewangelji i on... on, z jego bladą twarzą, z pałającemi oczyma... On całuje jej nogi, płacze... O Boże!
Za drzwiami z prawej, za temi samemi drzwiami, które oddzielały mieszkanie Zosi od mieszkania Gertrudy Resslich, był pokój pośredni, oddawna pusty, należący do lokalu pani Resslich i przeznaczony przez nią do wynajęcia, o czem głosiły karty nad bramą domu i na szybach okien, wychodzących na kanał. Zosia oddawna przyzwyczajona była do uważania tego pokoju za niezajęty. A tymczasem, w ciągu całej rozmowy, pode drzwiami sąsiedniego pokoju stał pan Świdrygajłow i podsłuchiwał, tamując oddech. Po wyjściu Raskolnikowa postał, pomyślał, udał się na palcach, do swego pokoju, sąsiadującego z pustym poko-
Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.
— 58 —