Ta strona została uwierzytelniona.
— 59 —
jem, wziął krzesło i pocichu zaniósł je pod same drzwi, wiodące do pokoju Zosi. Rozmowa wydała mu się nader zajmującą i nader niepowszednią i bardzo, bardzo przypadła mu do gustu, do tego stopnia, że aż przyniósł krzesło, żeby na przyszłość, choćby naprzykład jutro, nie mieć przyjemności stania całej godziny, a raczej żeby odsiedzieć ją sobie i wogóle urządzić się pod każdym względem jak najwygodniej.