ale powiedz mi pan też: wszak pan znasz tę córkę nieboszczyka, szczuplutka taka! Wszak to zupełna prawda, co o niej mówią?
— Cóż takiego? Podług mnie, to jest podług mojego osobistego przekonania, jest to właśnie najnormalniejszy stan kobiety. Dlaczegóżby nie? To jest, distinguons. W dzisiejszem społeczeństwie, jest to, oczywiście, nienormalne, bo swobodne. Ale i teraz ona miała prawo: cierpiała, a był to jej fundusz, kapitał, że tak powiem, którym miała zupełne prawo rozporządzać. Oczywiście, w przyszłem społeczeństwie takich ostateczności nie będzie, ale jej rola będzie miała inne znaczenie, będzie uwarunkowaną jasno i racjonalnie. Co się zaś tyczy panny Zofji osobiście, to obecnie zapatruję się na jej postępki, jako na energiczny i uosobiony protest przeciwko ustrojowi społeczeństwa i głęboko szanuję ją za to; cieszę się nawet, patrząc na nią.
— A mnie opowiadano, żeś to pan ją właśnie wygryzł z tych numerów!
Lebieziatnikow rzucił się jak wściekły.
— To nowa plotka: — zawołał. — Wcale, wcale nie tak było! O, co nie, to nie! To wszystko stara Marmeladowa nałgała, bo nie mogła nic zrozumieć. I wcalem się nie zabierał do Zosi. Poprostu kształciłem ją, zupełnie bezinteresownie, starając się obudzić w niej protest... Potrzebowałem tylko protestu, zresztą Zosia sama przez się nie mogła tu mieszkać dłużej!
— Namawiałeś ją pan do komuny, co?
— Pan sobie żartujesz, ale te żarty są bardzo nie na miejscu, pozwól pan sobie powiedzieć. Pan nic nie rozumiesz! W komunie ról takich nie ma. Komunę urządza się właśnie dlatego, żeby takich ról nie było. W komunie ta rola zmieni całą istotę, i to, co tu jest głupiem, tam stanie się mądrem, co tu, przy dzisiejszych okolicznościach, jest nienaturalnem, tam stanie się zupełnie naturalnem. Wszystko zależy od tego, w jakiem otoczeniu i w jakiej sferze znajduje się człowiek. Wszystko zależy od sfery, a sam człowiek jest niczem. A z Zosią jesteśmy dotąd w zgodzie, co właśnie może panu służyć za dowód, że ona nigdy nie miała mnie za wroga. Tak! Nęcę ją teraz do komuny, ale na innych na wcale innych podstawach! Czegóż się pan śmieje? Chcemy urządzić własną komunę
Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom II.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.
— 96 —