Strona:PL Florian Batmendy.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

ry łzami maiąc twarz zalaną owe z ięczeniem wymawiał ſłowa: to ieſt moy Brat, to ieſt moy Brat Bekir. Bekir ſpoyrzy na niego i poznał Mezoru.

Każdy człowiek czuie radość bez wątpienia znayduiąc Brata, ktorego od dawnego utracił czasu, ale nieszczęśliwy bez pomocy, bez przyiaciela, ktorego dni wątek rozpacz przecina, wierzy iż widzi Anioła znayduiąc Brata ktorego miłuie. To było uczucie, ktore w ten czas dzielili Mezoru z Bekirem; wzaiemnie ſię ściſkali, w łzach ſię rozpływali, a po pierwszych momentach poświęconych czułości ſpoglądaią na ſiebie wzrokiem ktory ſmutek i zadziwienie okazywał. Ty ieſtżeś takoż nieszczęśliwym, pytał ſię Bekir? Oto, odpowiada Mezoru, ieſt pierwszy czas moiey ſzczęśliwości, ktorym od rozſtania naszego cieszyłem ſię. Na te ſłowa dwoch tych nędznikow ściſkaią ſię, ieden na drugim wſpiera ſię, a Mezoru bliſko Bekira uſiadłszy tak ſwoią zaczął Hiſtoryą.