Strona:PL Florian Batmendy.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

ſię, żem nie znalazł Batmendy ktorey ſzukałem, mowiłem do ſiebie: dla czegoż Batmendy mi nie doſtaie. To wyobrażenie i przykre trudy w ktorych me przepędzałem życie, wszyſtkie mi truło uciechy. Im bardziey lata Sułtana Matkę obciążyły, tym była więcey wymagaiąca, a moia wdzięczność za dobrodzieyſtwa ſtawała mi ſię zgubą; przychylność ktorą ku mnie miała, była moim więzieniem, muſiałem znoſić gniew, łaiania, wymowki, i żem niewdzięczny, zły, a nakoniec przymilenia ſię ſto razy gorsze od wszyſtkich przykrości.

Z drugiey ſtrony moia doſtoyność w tyſiącu Dworzan wzbudzaiąc zazdrość tyſiąc mi głownych czyniła nieprzyiacioł, za łaſkę ktorąm wyświadczył ledwie iedne uſta podziękowały, tyſiąc zaś mi złorzeczyło. Wodzowie ktorych poczyniłem zbici byli i na mnie to zwalono. Szczęśliwość intereſſow ſamemu Krolowi przyznawana była, niepomyślności onych, ia byłem przyczyną, lud mię nienawidził, cały ſię Dwor mną brzydził. Sto Xiążek ſzarpał