nie pisałem tylko głupſtwa, nakoniec ſprzykrzywszy ſobie świat oświecać przedſięwziąłem uczyć chłopow, i w tey wiosce uczyniłem ſię nauczycielem, w ktorey chlebem grubym opędzam potrzeby życia, nie maiąc żadney nadziei ſpotkania w niey Batmendy. Opuścić ią od ciebie tylko zawiſło, mowił mu Mezoru, i wrocić ſię z nami do Kuzyſtanu, gdzie moie kleynoty zareczaią nam ſłodkie i ſpokoyne życie. Sadder na to łatwo ſię ſkłonił.
Nazaiutrz trzey Bracia wyſzli ze wsi przededniem, i udali ſię drogą do Kuzyſtanu.
Dzień ich podroży był oſtatni, i iuż byli niezbyt oddaleni od domku Tai. To wyobrażenie onych cieszyło, ale nadzieia z boiaźnią złączona była. Znaydziemyż naszego Brata? dosyć w ubogim ſtanie onegośmy porzucili, zapewne nie ſpotkał Batmendy, bo iey nie mogl ſzukać?
Moi przyiaciele, mowi im Sadder, doſyć iuż zaſtanawiałem ſię nad Batmendy, o ktorey
Strona:PL Florian Batmendy.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.