Strona:PL Florian Batmendy.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

mego kątka, nie dysputuię nigdy i brzydzę ſię hałasem.. Trzey Bracia, ktorzy napatrzyć ſię nie mogli ſtaruszka, chcieli go uściſkać. Oh zwolna, mowił im, wszyſtkie nagle poruszenia ſą mi nie miłe, jeſtem delikatny, a kiedy mię ściſkaią krztuszę ſię, a do tego pierwey trzeba bydź przyiaciołami, a niżeli czynić ſobie przymilenia. Jeżeli chcecie abyśmy niemi zoſtali, nie zabawiaycie ſię mną zbytecznie, bardziey poważam wolność iak politykę i wszyſtko co ieſt zbytecznym ieſt antypatycznym dla mnie. Mowiąc te ſłowa podnioſł ſię, każde dziecko pocałował w czoło, trzem braci mały uczynił ukłon, do Aminy i Tai rozśmiał ſię i poszedł ich czekać do pokoiu ſypialnego.

Tai z Bracią uſiadł do ſtołu, kazał dla nich przyporządzić łożka, nazaiutrz pokazał im ſwoie pola, trzody, ſprzężaie, wyliczył im wszyſtkie ukontentowania, ktore go cieszyły. Bekir tegoż dnia chciał pracować i pierwszy zoſtał Przyiacielem Batmendy; Me-