Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.


Czemu, o Boże, prawdzie nie dasz krzyku
Głośnego w każdym języku?
Czemu, gdy forma zna niezmienne zna prawo,
Duch wiedzę zdobywa krwawo?
Czemu wpatrzone w ideał daleki,
Orłem nie lecą doń wieki?
Czemu to pełne boleści wahanie
Na drodze dobra, o Panie!?
Dlaczego ludzkość ustaje, powraca,
Zdobyte plony zatraca,
A całość prawdy rozbiwszy w okruchy,
Łamie pojęcia i duchy?
Czemu jej, Boże, nie powiesz: »Mdlejąca
Z pragnienia, pij światło słońca!«
Czemu pozwalasz, by w zmierzchy dziejowe
Szła, krwawiąc piersi i głowę?

Jeśli jest myślą Twą i Ciebie sięga,
Gdzie jej świętość i potęga?
Jeśli Ci obcą — czemu tak stęskniona?
Królową, — gdzie jej korona?
Branką, przykutą do wozu Twej chwały, —
Czemu w niej duch taki śmiały?
Wysłaną w nocy po prawdę pątnicą, —
Gdzie gwiazdy, które jej świecą?

Dech tracąc, ludzkość, jak nurek, zapada
W otchłań, gdzie perła lśni blada,