I dzwonić pustym na zagonie kłosom,
Na przyjście roku bez chleba.
Lecz to, gdzie duchy, jak orły zwaśnione,
Biją się w chmurach o prawdę nieznaną,
I gdzie od wieków w dwie strony targano
Nieskończoności zasłonę.
Gdzie w zmrokach nocy, w walk krwawych zamieci,
Myśl obłąkana ciska błyskawice,
I ponad którem wieczna burza leci,
Niosąc duchów nawałnice...
Lecz to, gdzie jeszcze nigdy nikt z śmiertelnych
Ostatecznego nie dopiął zwycięstwa:
To, gdzie zastępy najśmielszych i dzielnych
Mają mogiły męczeństwa...
Gdzie myśl, podnosząc miecz badań stalowy,
Przecina ludzkość na wrogie połowy
I duchy na ostrzu trzyma...
Gdzie, ciężkim wieków wstrząśnione pochodem,
Walą się gmachy posępną ruiną;
Gdzie bogi, wiary i idee giną,
Przed ustaw wiecznych dowodem.
Gdzie w sam war bitwy, co grzmi wiekuiście,
Ludzkość potężnych swych atletów ciska,
I gdzie z nich każdy znaczy swoje przyjście
Łuną nowego ogniska.
Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.