Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

Niech strumienie srebrne wieści
Ciszej niosą,
Aż rozbrzmieje krzyk boleści
Z ranną rosą...
Burza płaszcz niech rzuci ciemny
Na błękity,
Aż wybuchnie ból tajemny,
Ból ukryty...
Boże! z ziemi zdejm zasłonę
Oblubieńczą,
Póki duchy znieważone
W pętach jęczą!
Niechaj w czarnym kirze stanie
Jak sierota,
Gdzie mgła światów przez otchłanie
Wieje złota...
Albo uderz w nią, jak gromem
Swą prawicą...
Niech ją ognie niewidomem
Zieniem chwycą,
I własnemi swemi żary
Niech wypiecze
Blizny swoje, ból swój stary,
Łzy człowiecze!
Niech tak stanie gorejąca,
Jak wulkany,