Choćby na ziemię spadła mleczna droga;
Zawsze pierwiastek bytu niepożyty
Obejmie sobą myśl Boga!
Nie skarż się, bracie, choć ducha szermierze
Padają w walce przez ciżbę zdeptani,
Wieczne ludzkości z postępem przymierze
Nie zginie w mrocznej zwątpienia otchłani.
Ideał jasny, ideał promienny,
Coraz wyższego i szerszego ruchu,
Choć w formie zjawisk wydaje się zmienny,
Trwa wiecznie w prawdzie i duchu.
Nie skarż się! Alboż wiedzieć jesteś w stanie,
Gdzie dziś kiełkuje siew z przed lat tysiąca,
I jakim kwiatem wspaniałym powstanie,
W jutrzennych promieniach słońca?
Jaka ożywcza i płodna potęga
Zamierzchłej pracy, wiek nowy zasila?
I gdzie lecąca z ust oddechem chwila,
Potęgą swoją dosięga?
Duch dąży w światła dziedziny przyszłości,
I w ruchy swoje wciela niewidomie
Żywą energią walczącej ludzkości,
W całym jej różnic ogromie...
Strona:PL Fragmenty Konopnicka.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.