to nie będziesz miała innego domu, prócz ulicy. Możesz teraz odejść.
Sara zwróciła się ku wyjściu.
— Stój! — zawołała Miss Minchin. —
— Czy nie masz zamiaru podziękować mi?
Sara zwróciła się ku niej. Na twarzy jej znów widoczne było drganie nerwowe i widać było, że stara się je opanować.
— Za co? — spytała.
— Za moją dobroć dla ciebie, — odparła Miss Minchin. — Za dobroć moją, że ci daję dach nad głową.
Sara przybliżyła się do niej o kilka kroków. Drobne jej piersi podnosiły się i opadały i odezwała się dziwnym, nie dziecinnym głosem.
— Pani nie jest dobra, — rzekła.
— Wcale pani nie jest dobra. — Poczem znów się odwróciła i wyszła z pokoju, pozostawiając Miss Minchin z zatwardziałą jakąś złością patrzącą za znikającą drobną figurką.
Dziewczątko weszło na schody, mocno przytulając lalkę do piersi. Zamierzała
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.