dzieci. Płakała rzadko. Teraz nie płakała. Lalkę swą, Emilkę, położyła sobie na kolanach i twarzyczkę oparła o nią, objęła ją rączkami i tak siedziała z ciemną główką spoczywającą na czarnej krepie, nie odzywając się ani jednem słowem, nie wydając jednego dźwięku.
∗
∗ ∗ |
Od tego dnia począwszy, życie małej Sary zmieniło się najzupełniej. Czasami miewała uczucie, że to jest jakieś całkiem odmienne istnienie — życie jakiegoś innego dziecka. Stała się teraz popychadłem i wyrzutkiem; lekcyi udzielano jej w godzinach niezwykłych i żądano by uczyła się nie będąc nauczaną; posyłano ją po sprawunki i zakupy, a posyłały ją Miss Minchin i Miss Amelia i kucharka. Nikt o nię nie dbał, nikt o niej nie pamiętał, chyba że od niej czegoś potrzebowano. Nieraz dawano jej pracę na cały dzień, wieczorem zaś posyłano do pustej sali szkolnej z pliką książek, aby późnym wieczorem uczyła się i wprawiała. Z resztą