Miss Minchin kazała nadsztukować czarnemi, aby były dość długie. A jednak Ermengarda zwolna zaczynała ją podziwiać. Takie opuszczone, drobne, zaniedbane stworzonko, które mogło czytać i czytać i pamiętać i które potrafiło tak ślicznie, zajmująco opowiadać i wcale słuchacza nie znudzić! — dziewczątko, które umiało mówić po francusku, a po niemiecku nauczyło się niewiadomo jak i kiedy! trudno było nie przyglądać się i nie czuć się zainteresowaną, zwłaszcza gdy się było, jak biedna Ermengarda tak mało zdolną, że każda lekcya stawała się dla niej troską i zmęczeniem.
— A mnie czy lubisz? — spytała wreszcie Ermengarda.
Sara zawahała się przez sekundę, poczem odparła:
— Lubię cię, bo nie masz złej natury — lubię cię za to, że mi pozwalasz czytać swoje książki — lubię cię za to, że się przekornie nie wyśmiewasz ze mnie, z tego, czemu nie mogę zaradzić. Wszakże to nie twoja wina, że —
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.