Ta strona została uwierzytelniona.
Tego samego zaraz popołudnia miała Sara sposobność dowiedzenia sobie samej, czy rzeczywiście jest księżniczką, czy nie. Straszne to było popołudnie! Przez kilka dni z rzędu padało bezustanku, ulice mokre były i ślizkie! wszędzie było błoto — lepkie londyńskie błoto — nad tem wszystkiem zaś wisiała gęsta zasłona mgły i dżdżu. Trzeba było właśnie zrobić kilka męczących kursów — jak zwykle w dnie takie — i Sarę posyłano to tu, to tam ciągle i ciągle, dopóki jej ubranie nie przemokło zupełnie. Śmieszne, stare pióra na jej biednej kapeluszynie, śmieszniej jeszcze wyglądały, niż zwykle, a zdreptane, podarte buciki tak były przemoczone, że już więcej wilgości brać w siebie nie