z Laskarem. Pamiętam trochę po hindusku.
I dnia jednego istotnie go zaczepiła, on zaś zdumiał się na dźwięk mowy ojczystej i twarz jego wyrażała i zdumienie i ogromną radość. Czekał na swego pana, aby mu pomódz wsiąść do powozu, Sara zaś, która jak zwykle chodziła po sprawunki, przystanęła i przemówiła doń słów parę. Miała ona ogromny dar do języków, hinduskiego zaś dość pamiętała, aby ją mógł zrozumieć. Gdy pan jego wyszedł, Laskar przemówił do niego kilka słów, zaś Hinduski magnat odwrócił się i spojrzał zaciekawiony. Laskar zaś później zawsze pozdrawiał ją najuniżeńszym pokłonem. Od czasu do czasu zamieniali słów kilka. Dowiedziała się, że istotnie pan jego jest bardzo bogaty, że jest chory i to, że niema żony, ani dzieci i że klimat Anglii nie służy małpie.
— On musi być równie sam na świecie, jak ja — pomyślała Sara. — Zdaje mi się, że majątek nie daje mu szczęścia.
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/060
Ta strona została uwierzytelniona.