Ciężko było dziewczynce drapać się tak wysoko po stromych schodach do izdebki na strychu. Nieraz, gdy bywała zmęczona, schody owe wydawały jej się bez końca, dzisiaj jednak zdawało jej się, że nigdy już nie dojdzie, tak strasznie czuła się zmęczona. Kilka razy łkanie chwytało ją za gardło i musiała przystawać, by odpocząć.
— Dziś już nic sobie nie potrafię wyobrażać — mówiła sobie smutnie — wiem, że nie będę mogła. Zjem chleb, napiję się trochę wody, a potem pójdę spać, może przyjdzie sen dobry i ukaże mi się coś ładnego. Chciałabym wiedzieć, co to są sny?
Tak jest, gdy doszła do końca schodów, miała łzy w oczach, i już nie wyobrażała sobie, że jest księżniczką; czuła się zmęczonem, głodnem i ogromnie samotnem i opuszczonem dzieckiem.
— Gdyby tatuś mój żył — mówiła do siebie — toby mnie tak nie traktowali, jak traktują. Gdyby tatuś mój żył, to
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.