opryskliwa, okrutna, Miss Amelia zawsze jednakowo cierpka i zrzędząca, służąca zawsze jednakowo grubijańska i niegrzeczna. Sarę wciąż używano do posyłek, łajano, kazano jej biegać to tu, to tam, lecz teraz łatwiej jej było znosić to wszystko. Rozkoszne uczucie czegoś romantycznego i pełnego tajemniczości dawało jej moc znoszenia złośliwości i złych humorów kucharki. Wygody, jakich teraz zażywała i które, jak się zdawało, zapewnione miała na czas dłuższy, dodawały jej sił. Kiedy z posyłek wracała do domu przemoknięta i zmęczona, miała pewność, że wnet będzie się mogła ogrzać i wypocząć. Po kilku tygodniach przytyła nawet nieco. Twarzyczka się zarumieniła, oczy nie zdawały się już tak wielkie i przepaściste.
Kiedy to wszystko zaczęło być tak widoczne, że już Miss Minchin często przyglądała jej się pytająco, zdarzyło się coś nowego. Jakiś człowiek zadzwonił do pensyonatu i przyniósł kilka dużych paczek. Wszystkie zaadresowane były (wielkiemi literami) »dla małej dziewczynki w izdebce
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/074
Ta strona została uwierzytelniona.