fortuna, nietylko do niej wróciła, ale jeszcze znacznie została powiększona. Pan Carrisford właśnie był owym przyjacielem jej ojca i on to polokował kapitały tak, że zdawało się, że wszystko przepadło; tymczasem tak się zdarzyło, że po śmierci biednego, młodego kapitana, ta lokata, która wydawała się w danej chwili najmniej korzystna, przybrała nagły inny obrót i okazała się tak świetną, że stała się kopalnią złota i pomnożyła więcej niż dwa razy fortunę kapitana, którą uważano za straconą, przyczem stała się źródłem majątku także pana Carrisforda. Lecz pan Carrisford czuł się bardzo nieszczęśliwy. Szczerze kochał swego młodego, szlachetnego przyjaciela i świadomość, że on przyczynił się do jego śmierci, ciężyła na nim nieustannie, odbierała mu zdrowie duszy i ciała. Najgorsze było to, że w pierwszej chwili sądził, że i on sam i kapitan Crewe są zrujnowani, stracił wszelką odwagę i wyjechał, nie miał bowiem dość mocy do znoszenia następstw swego czynu i tym sposobem nawet nie dowiedział
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/090
Ta strona została uwierzytelniona.