wunki; raz nawet odważył się wejść za dnia, wiedział bowiem z wszelką pewnością, że do izdebki prócz niej nikt nigdy nie zachodził. — Radość, jaką mu to sprawiało i sprawozdania codzienne obudziły zainteresowanie także i w chorym, który sam począł układać i planować różne dla dziecka niespodzianki, co mu kazało na chwilę choćby zapominać o cierpieniach i zmęczeniu. Wreszcie, gdy Sara odniosła do domu włóczęgę-małpkę, chory zapragnął zobaczyć dziewczynkę, uderzyło go ogromne podobieństwo do ojca, które mu dało pewność.
— No, a teraz, córeczko droga — mówiła poczciwa pani Carmichel, tuląc Sarę do siebie — teraz już po smutkach i zmartwieniach; zabiorę cię z sobą i tak cię będę pieściła i tak o ciebie zabiegała, jak o własne dziecię; a trzeba ci wiedzieć, że radość u nas ogromna, że będziemy cię mieć wśród siebie, dopóki się wszytko nie ułoży, a Mr. Carrisford nie będzie zdrowszy. Wzruszenia wczorajszego wieczoru bardzo go osłabiły, lecz sądzimy,
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.