Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

wistość, ale to przecież niemożliwe. A jednak, Boże! jakam ja szczęśliwa!
Nawet wtedy, gdy kładła się spać w jasnym, ślicznym pokoiku, obok pokoju pani Carmichel, i kiedy ta ostatnia przyszła ucałować ją, upieścić i otulić kołderką Sara nie była pewna, czy rano nie zbudzi się w izdebce na strychu.
— Karolu drogi! — mówiła pani Carmichel do męża, — to dziecko musi pozbyć się tego bezdennie smutnego wyrazu oczu! To przecież nie jest spojrzenie dziecka! Nie zniosłabym podobnego wyrazu w oczach któregokolwiek z naszych dzieci. Co się to biedactwo musiało nacierpieć w domu tej ohydnej kobiety! No ale mam nadzieję, że z czasem zapomni o wszystkiem.
Lecz choć i wyraz smutny z oczu zniknął, nie zapomniała jednak Sara nigdy swej smutnej izdebki u Miss Minchin, a z szczególniejszą przyjemnością lubiła wspominać ów wieczór pamiętny, gdy zmęczona księżniczka z trudem przyczołgała się na górę, zmarznięta i przemokła,