rzeczą zupełnie pewną, że Miss Minchin nie była tą rozmową zbyt zachwycona.
Już od miesiąca mieszkała Sara z panem Carrisford i poczęła zdawać sobie sprawę z tego, że szczęście jej to nie sen, gdy pewnego wieczoru opiekun jej spostrzegł, że dziewczynka siedząca z główką wspartą na ręku i zamyślona patrzy w ogień.
— Co nowego wystawia sobie moja córeczka? — zapytał. Sara podniosła głowę o pałających policzkach.
— Tak jest, wyobrażałam coś sobie, — odparła; — przypominałam sobie ów dzień głodny i pewne dziecko, które wtedy widziałam.
— Ależ takich dni głodu było bardzo wiele, — powiedział Mr. Carrisford smutnym głosem. — Któryż to był dzień?
— Zapomniałam, że wujaszek tego nie wie, — rzekła Sara; — było to tego dnia, gdym w izdebce znalazła owe śliczne rzeczy.
A potem opowiedziała mu historyę o sklepie z pieczywem i o znalezionych czterech pensach i o dziecku, które było
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.