I tu Sara przedłożyła jej swoją propozycyę, kobieta zaś słuchała uważnie, a zdziwienie malowało się na jej twarzy.
— Boże mój drogi — odezwała się wreszcie, gdy Sara skończyła. — A Panienko droga, toż to będzie prawdziwą dla mnie przyjemnością. Jestem kobietą pracy i nie mogę sama wiele robić dobrego, a tu biedy dokoła co niemiara; ale nie chwaląc się, to od tego czasu niejeden kawałek chleba dałam, tylko przez pamięć o panience. Jak to panienka wtedy zmarznięta i zgłodniała była, a jednak biedniejszemu oddała swe bułeczki, jak jaka księżniczka.
Mr. Carrisford mimowoli się uśmiechnął, Sara również. — To biedactwo wyglądało takie wygłodzone — rzekła — ona była głodniejsza odemnie.
— Ona była na śmierć zagłodzona — odparła kobieta. — Od tej pory nieraz mi wspominała, jak tu siedziała na deszczu i zimnie, a zdawało jej się, że jej wilki szarpią jej biedne wnętrzności.
— Ach Boże! Czy ją pani widziała je-
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Co się stało na pensyi.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.