„CZY MOGŁABYM DOSTAĆ KAWAŁEK ZIEMI?“
Mary biegła tak szybko, że zdyszana zupełnie wpadła do swego pokoju. Włosy miała w nieładzie, twarzyczkę zarumienioną. Obiad już na nią czekał na stole, Marta zaś stała opodal.
— Troszkę się panienka spóźniła — rzekła. — Gdzie to panienka była tak długo?
— Widziałam Dicka! — wołała Mary. — Widziałam Dicka!
— Wiedziałam, że przyjdzie — rzekła Marta uradowana. — Jak się panience podobał?
— Zdaje mi się — zdaje mi się, że on jest bardzo piękny! — rzekła Mary bardzo stanowczo.
Marta zdziwiła się bardzo, ale równocześnie była uszczęśliwiona.
— No, tak — powiedziała. — To najlepszy chłopak pod słońcem, ale nam się nigdy nie zdawało, żeby on był ładny. Zanadto mu nos wgórę leci.
— Lubię zadarte nosy — odrzekła Mary.
— A oczy ma takie okrągłe — powątpiewająco dorzuciła Marta. — Choć kolor mają ładny.