z gruntu wypychać i czynić coś z niczego. Jednego dnia nie było nic, zaś nazajutrz już coś było. Przedtem nie obserwowałem niczego i zaciekawiłem się. Ludzie nauki są zawsze ciekawi, a ja będę człowiekiem nauki. Ciągle sobie mówiłem: «Co to jest? Co to jest?» — To jest coś! Nie może być nic! Nie wiem, jak się to coś nazywa, więc nazywam to czarami. Nie widziałem nigdy wschodu słońca, lecz widziała go Mary i Dick, a z tego, co mi opowiadali, pewny jestem, że to też czary. Coś pcha je i ciągnie. Czasami, odkąd przychodzę do ogrodu, spoglądałem przez gałęzie w niebo i miałem dziwne uczucia szczęścia, jakby w piersiach coś mnie pchało, siłę dawało i kazało prędzej oddychać. Czary zawsze pchają, ciągną i czynią coś z niczego. Wszystko powstaje z czarów, listki i drzewa, kwiaty i ptaki, borsuki i lisy, i wiewiórki, i ludzie. Zatem ta siła musi znajdować się wokoło nas. I w tym ogrodzie — i na każdem miejscu. Czary w tym ogrodzie sprawiły, żem stanął, i sprawią to, że będę żył i wyrosnę na człowieka. A teraz chcę zrobić doświadczenie naukowe — chcę popróbować zmusić te czary do wstąpienia we mnie, do dania mi sił, do uczynienia mnie silnym. Nie wiem, jak się do tego zabrać, ale przypuszczam, że jeśli bezustanku będę o nich myślał i przywoływał je, to może przyjdą do mnie. Może to pierwszy, dziecinny sposób przywoływania ich. Kiedym wtenczas pierwszy raz chciał spróbować stanąć, Mary wciąż do siebie mówiła jak tylko mogła najprędzej: «Możesz stanąć, możesz stanąć!» — i stanąłem. Sam wprawdzie w tej samej chwili chciałem popróbować moich sił, lecz jej czary mi pomogły — i Dicka także. Teraz każdego wieczora i każdego rana, w każdej chwili dnia, jak tylko sobie przypomnę, będę wołał: «Czary są we mnie! Czary mnie uzdrawiają! Będę tak silny, jak Dick! Będę tak silny, jak Dick!» I wy wszyscy musicie robić to samo. Oto moje doświadczenie. Czy pomożecie nam, Ben Weatherstaff?
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród.djvu/243
Ta strona została uwierzytelniona.