chodząc do niej. — Spojrzyjcieno na nogi tego chłopca — a co? Dwa miesiące temu były jak dwa patyki w pończochach, a słyszałem przecie, jak ludzie mówili, że ma angielską chorobę, i nogi powykręcane na wszystkie strony. A teraz spojrzyjcieno!
Zuzanna Sowerby zaśmiała się radośnie.
— Jeszcze trochę, a będzie miał piękne, silne nogi, jak na młodego przystało — odparła. — Niech tylko dalej bawi się, pracuje w ogrodzie i zjada, i pije dużo dobrego, słodkiego mleka, a nie znajdziecie w całem Yorkshire ładniejszej pary, Bogu dziękować!
Obie ręce położyła na ramionach panny Mary i przyglądała się jej twarzyczce z macierzyńską troskliwością.
— I panienka także! — rzekła. — Tak panienka wyrosła zdrowo, jak nasza Elżunia. Ręczę, że i panienka będzie podobna do swej mamusi. Marta mówiła, że słyszała od pani Medlock, że była podobno śliczna pani. Panieneczka też podobna będzie do róży rozkwitłej, gdy dorośnie — tak ci Panie Boże dopomóż!
Nie wspomniała o tem, że, gdy Marta przyszła do domu w swoją «wychodną» i opisywała brzydkie, żółte dziecko, dodała, że nie wierzy w opowiadanie pani Medlock. — Przecież uwierzyć w to trudno, żeby ładna kobieta mogła być matką takiego brzydkiego dziecka — dodała uparcie.
Mary nie miała czasu zajmować się swoją urodą. Wiedziała tylko, że wyglądała teraz «inaczej» i zdawała się mieć dużo gęściejsze i dłuższe włosy. Ale jak sobie przypomniała, z jaką przyjemnością przyglądała się niegdyś matce, wówczas miło jej było usłyszeć, że kiedyś może będzie do niej podobna.
Zuzanna Sowerby obeszła z niemi ogród dokoła. Opowiedzieli jej całą historję, pokazywali każdy krzak, każde drzewo ocalone. Colin szedł przy niej z jednej strony, Mary
Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród.djvu/279
Ta strona została uwierzytelniona.