nie, aż je pan Craven odbierze. Gdy odszedł, pan Craven siedział chwil kilka, trzymając je w ręku i patrząc w zamyśleniu na jezioro. Ów dziwny spokój wciąż był w nim i coś więcej jeszcze — poczucie, jakby owa rzecz okrutna nie istniała, i jakby się coś zmieniło nagle. Przypominał sobie sen — ów sen tak rzeczywisty.
— W ogrodzie! — rzekł, dziwiąc się sobie samemu. — W ogrodzie! Ależ drzwi są zamknięte, a klucz pochowany tak głęboko!
Gdy chwilkę później rzucił okiem na trzymane w ręku listy, spostrzegł, że na samym wierzchu jest jeden list angielski, pochodzący z Yorkshire. Adresowany był niewyrobionem, nieznanem mu pismem kobiecem. Otworzył go, nie myśląc o tem, kto pisze, lecz pierwsze zaraz słowa przykuły jego uwagę.
Jestem Zuzanna Sowerby, która niegdyś miała śmiałość zaczepić JWPana na wrzosowisku. Chodziło wtenczas o pannę Mary. Ośmielam się znów niepokoić JWPana. Proszę Jaśnie Pana, gdybym była Panem, tobym wróciła do domu. Myślę, że JWPan byłby szczęśliwy, gdyby wrócił, a — proszę mi moją śmiałość wybaczyć — myślę, że gdyby JWPani żyła, toby też prosiła, żeby JWPan wrócił.
Uniżona sługa
Zuzanna Sowerby».
Pan Craven dwa razy list przeczytał, zanim go zpowrotem włożył w kopertę. Wciąż myślał o owym śnie.
— Wrócę do Misselthwaite — powiedział. — Tak jest, wracam niezwłocznie.
Poczem wrócił do willi i kazał Pitcherowi przysposobić wszystko do powrotu do Anglji.
W kilka dni później znajdował się znów w Yorkshire, a w czasie całej długiej podróży rozmyślał o swym synu, jak