Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/119

Ta strona została przepisana.
IX.
Z życia szulera.
(A PASSAGE IN THE LIFE OF JOHN OAKHURST).

Tak było napisano w księgach przeznaczenia! Bo i mogłoż być coś mniéj zgodném z jego przyzwyczajeniami, jak znaleźć się latem, o siódméj rano na bulwarach? Prawdę mówiąc, czy to latem, czy zimą, nikt w Sakramento, zwłaszcza w miejscach publicznych, przed drugą po południu nie widywał jego bladéj twarzy. Gdy po leciech, po wielu, rozważał wypadki swego obfitego w przygody życia, zgodnie zresztą z popędami właściwemi swemu zawodowi, przychodził do wniosku, że musiało to już leżéć w jego przeznaczeniu.
Co do mnie wszelako, jako sumienny kronikarz, zaznaczyć winieném, że znalezienie się dnia tego miser Oakhursta na bulwarach o siódméj rano, pochodziło z nader zwykłego wypadku. Gdy punkt o pół do szóstéj zauważył, że w banku jest coś około dwudziestu tysięcy dolarów, karty powierzył w ręce zdolnego pomocnika, sam zaś, niepostrzeżony przez graczy, wyszedł do swego pokoju, oddzielonego korytarzem od salonu gry. Zapomniano spuścić rolety i słońce przez otwarte okno wlewało powódź oślepiających promieni. Sam chciał zasłonić okno, lecz było coś tak orzeźwiającego, nowego dlań w téj porannéj pogodzie... pochwycił kapelusz i zszedłszy bocznemi schodami, po chwili znalazł się na ulicy.
Przechodnie o téj porannéj godzinie składali się z nieznanéj mu klasy ludzi. Mleczarki i przekupnie roznosili swój towar, drobni kupcy otwierali sklepy, służące zamiatały wschody, tu i owdzie przechodziło jakieś dziecię. Na przechodniów miser Oakhurst spo-