Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/12

Ta strona została przepisana.

się znowu, że zmysłowość jest ostatniém słowem realizmu, osią życia. Ci trawili czas, a często i pewne zdolności na drobiazgi i fraszki zdatne zaledwie zapełnić kram bric-à-brac; tamci pisali nagie, ohydne nieraz traktaty pseudo-fizyologii i stworzyli rozgałęziony odłam francuskiéj współczesnéj powieści, świadczący o dziwnie chorobliwym, ponurym i niskim nastroju pewnych towarzyskich grup, skąd wyrodzić się i gdzie się zagnieździć mogła podobna literatura.
Przyznać téż trzeba, że nowa szkoła pełną jest szkopułów i sideł. Wybornego trzeba smaku, aby nie popaść w trywialność, niepospolitéj miary, aby się nie rozbić o drobiazgi, a ze szczegółów, w budowie nowéj powieści zastępujących dawne zawikłane intrygi, brać tyle i takie, ile i jakich potrzeba dla utworzenia charakterystyki, dla nadania obrazowi barwy, poloru i wypukłości. Nieraz wprawny nawet pisarz, w zapasach z temi trudnościami, rozbija się o nie. Niemałego téż potrzeba poetycznego natchnienia, nieskąpych zasobów wyobraźni, aby wyzyskać temat prosty i powszedni w sposób, który, nie odbiegając od rzeczywistości, podniesie go do stopnia dzieła sztuki. Niepospolicie lekkiego i śmiałego trzeba rzutu pióra, aby pochwycić i uwydatnić atom jakiś, jedno niby nic, które przecież nieraz stanowi cechę. O wiedzy niéma co i mówić. Pisarz biorący się do najskromniejszych rozmiarów powiastki, nie ma dziś prawa być nieukiem. Realizm w powieści kontroluje niemiłosiernie wybryki wyobraźni, pod żadnym warunkiem nie pozwala rozmijać się z prawdopodobieństwem, stawiać przyczyny bez skutków, skutki bez przyczyn, rzucać hipotezy przekraczające granice nauki, lub rozwiązania dowolne i nielogiczne. Pisarz powinien wsłuchać się w wyraźne i niewyraźne, w zgłuszone i w wybuchające w łonie społeczném dźwięki, zrozumiéć, skąd płyną i dokąd dążą, zmierzyć rozciągłość ich i głębokość, pochwycić je żywcem, w melodyą kompozycyi i stylu zakląć, ale to tak, aby nie pozostały w niéj próżnym oddźwiękiem, echem dosłyszalnéj skargi lub pragnienia, lecz aby zlały się w pełny akord, gdzie skarga znajduje ukojenie, pragnienie — nadzieję, gnuśność — bodźca. Warunki to niełatwe. Sprostać zdoła im chyba wielki talent, wsparty na szerokich umysłowych podstawach, zagrzany zapałem wielkiéj miłości. Talent podobny, górując nad poziomem, wzrok zapuszczać może daléj i głębiéj, przenikać tętna drgające w masach. Silniéj on od zwykłego pokroju ludzi czuje bóle i radości, pragnie goręcéj, obejmuje śmieléj, skarży się i broni wymowniéj, łatwiéj mu zresztą, z wysokości na jakiéj stoi, dojrzéć i innym wskazać promień pociechy i nadziei, dla poziomu niedostępny lub niewyraźny cel — ideał.
Z téj to przyczyny pomiędzy ludźmi talentu a masą zawiązują się prędko tajemnicze węzły. Czytelnicy oddają się z zaufaniem