Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/121

Ta strona została przepisana.

rozmaitemi wymaganiami swego zawodu. Po krótkiéj więc chwili pomyślał:
— A! dom gry we Frisko; stawił na czerwone, całotygodniowy zarobek; siedemdziesiąt dolarów. Przegrał, nie wrócił więcéj!
To, co myślał, nie odbiło się jednak w najmniejszéj mierze w spojrzeniu, które zamienił z barczystym mężczyzną. Ten przeciwnie zarumienił się, zmieszał, mimowoli zatrzymał się, tak, że miser Oakhurst znalazł się zwrócony twarzą do twarzy leżącéj w wózku kobiety.
Sprzeczne o jéj piękności krążyły zdania. Ś. p. pułkownik Starbottle, biegły, jak wiemy, w téj materyi znawca, dosyć srogo sądził jéj wdzięki: „Blada — mówił — żółta, schorzała, z piwnemi oczyma, z których sama przegląda dusza.“
Kobiety żywiły ku niéj dość pochlebną dla jéj osoby niechęć. Miss Howard, występująca w corps de ballet, w wiele lat jeszcze późniéj nazywała ją „żmiją“. Miss Brimborion twierdziła, jakoby ostrzegała Oakhurst’a, że mu ta kobieta życie zatruje. Bądź co bądź miser Oakhurst, o którego wrażenia idzie tu najwięcéj, dostrzegł bladą, chudą kobietę, z wielkiemi głębokiemi oczyma, z cierpieniem widoczném rozlaném na twarzy, z jakąś dziewiczością w ruchach i spojrzeniach. Było coś dziwnie skromnego w fałdach jéj świeżéj sukni, coś dziwnie wdzięcznego w całym jéj układzie. Chuda lecz kształtna, przezroczyście biała ręka, wsparta na poręczy wózka, odbijała od spracowanéj, grubéj ręki mężczyzny.
Zaszła jakaś komplikacya w kierowaniu wózkiem i miser Oakhurst zbliżył się, aby pomódz. Przy podjęciu kół, chora musiała się oprzéć na jego ramieniu i przez chwilę czuł i widział jéj rękę lekką i świeżą, niby śniegu płatek, a gdy ją odjęła, zdawało mu się, że stopniała gdzieś lub się rozwiała... Wszczęła się rozmowa, w któréj kobieta mały brała udział.
Pokazało się, że było to małżeństwo. Od dwóch lat cierpiała na srogi reumatyzm i nie mogła chodzić. Dopiéro niedawno mąż jéj, cieśla z profesyi, zrobił ów wózek i woził ją na powietrze w porannych godzinach, przed rozpoczęciem pracy i kiedy mniéj zwracali na siebie uwagę przechodniów. Udawali się do wielu doktorów, ale bez skutku. Wysyłano ich do wód siarczanych, lecz to było zbyt kosztowne. Raz już miser Decker zaoszczędził był w tym celu osiemdziesiąt dolarów, na nieszczęście wyciągnięto mu je z kieszeni we Frisko. Mr. Decker był tak nieuważny! Odtąd nie udało się im zebrać potrzebnéj na pojechanie do wód sumy. Niegodziwi ci złodzieje! wszak prawda, że niegodziwi?
Twarz jéj męża ponsowiała, lecz idący obok wózka m-r Oakhurst, spokojny i zimny, podzielał w zupełności jéj zdanie. Wózek prze-