Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/124

Ta strona została przepisana.

przyszłość i odkładać powetowanie tak znacznych nakładów. Nie rozumiem; w tém coś jest.
Szczęście w Sakramento sprzyjało tymczasem szulerowi, ku wielkiemu niezadowoleniu jego partnerów, ludzi różnych kondycyj, którzy spędzali w jego towarzystwie nocne, zbyt krótkie niestety, godziny. Sakramento wydawało mu się teraz śmiertelnie nudném miastem, a poranne przechadzki, które weszły były u niego w zwyczaj, zadziwiały przyjaciół jego i przyjaciółki. Te ostatnie, domyślając się w tém jakiéjś tajemnicy, puściły się na zwykły niewieści sposób badania, na szpiegostwo. I cóż odkryły? Oto, miser Oakhurst kierował kroki ku bulwarom, siadywał na jednéj z ławek i obojętnie wracał do domu. Więc nie było w tém żadnéj, zaostrzającéj ciekawość płci pięknéj, intrygi? Szulerzy dopatrywali się w tém chyba nowego sposobu ściągania „szczęścia“... inni znów, praktyczniejsi, sądzili, że się oddaje raczéj samotnym badaniom tajemnic gry...
Po wyścigach w Marysville pojechał do San-Francisko. Potém w krótkich odstępach czasu widziano go w San-Jose, Santa-Kruz, w Oaklandzie. Ci, co go tam widzieli, zauważyli w nim zmianę. Chłodny zwykle i panujący nad sobą, zdawał się teraz niespokojnym, rozgorączkowanym. Pułkownik Starbottle zanotował fakt: W klubie, w San Francisko, Oakhurst nie chciał ciągnąć banku. „Ręka mu drży — zauważył pułkownik — ręka mu się trzęsie...“
Z San-Jose wybrał się do Oregonu lądem, z końmi i powozami, lecz zaledwie dojechał do Stockon, już zmienił projekt i w kilka godzin potém sam jeden, konno, dojeżdżał do źródeł siarczanych w San-Izabel.
Miejsce to znajduje się w kotlinie trójkątnéj, którą zamykają strome góry, uwieńczone sosnami i spowite zielenią. Przyparty do stoku góry, bieleje śród zieleni zakład kąpielowy z długą galeryą. Tu i owdzie widać rozrzucone małe domki. M-r Oakhurst nie był szczególniejszym zwolennikiem przyrody; doznał jednak, przy wjeździe w kotlinę tego samego wrażenia, którego był doświadczył w Sakramento, przy pierwszéj swéj porannéj przechadzce. Po ulicach przejeżdżały pojazdy napełnione elegancko odzianemi kobietami, na galeryi zakładu kąpielowego barwne mieniły się suknie. Podjechał pod hotel pełnym galopem, osadził konia na miejscu, zeskoczył w tuman podniesionéj kurzawy, lecz wzruszenia wewnętrznego nie zdradził niczém zresztą.Z długoletnią wprawą wytrzymał zwrócone na siebie nieufne spojrzenia mężczyzn, jak i wpół wyzywające kobiet. Jeden tylko śród obecnych wstał go powitać, Dick Hamilton, jedyny może w tém zebraniu, który urodzeniem, wychowaniem i znaczeniem był ponad wszelką krytykę.