Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/127

Ta strona została przepisana.

— Może ci czém służyć?
— Skocz do hotelu i przynieś mi trochę wina, prędzéj.
Pobiegł. Zamknęła drzwi za nim, z za stanika wyjęła to, co ją dolegało... bilet, na którym poznałbym, gdybym go widział, pismo Oakhursta.
Czytała, a lice jéj i oczy pałały... Dopiéro, gdy u drzwi rozległy się kroki, pośpieszyła list skryć w uprzedniém schowaniu. Podniosła do ust przyniesione przez męża wino i upewniła, że się czuje lepiéj.
— Czy powrócisz tam znowu? — spytał mąż łagodnie.
— Nie sądzę — odrzekła z roztargnieniem, spoglądając przed siebie.
Odetchnął.
— Masz słuszność!
Usiadł na sofie i przyciągnął ją do siebie.
— Czy wiesz, o czém właśnie myślałem, gdyś weszła?
Przebierała drobnemi paluszkami jego gęste, czarne włosy i nie miała najmniejszego wyobrażenia, co tam być mogło w téj dużéj, pustéj głowie jéj Joe, jéj niedźwiedzia...
— Myślałem o dawnych czasach, o tym wózku, który zrobiłem dla ciebie, o naszych przejażdżkach... byłem koniem i woźnicą zarazem. Ubodzyśmy byli wówczas, Elsie! lecz och! jakże szczęśliwi! Teraz mamy pieniądze i dom własny, nowy — i ty, Elsie, jesteś niby nowa kobieta... i w tém to rzecz... widzisz Elsie droga! Mogłem zrobić dla ciebie wózek i mogłem dom wybudować, lecz zmiana, jaka zaszła w twojéj osobie, nie jest mém dziełem.
Zatrzymał się.
Elsie, z jedną ręką na jego głowie, z drugą przyciśniętą do piersi, tam właśnie, gdzie jéj coś dolegało, odrzekła słodko i wdzięcznie:
— Twoje to dzieło.
Wstrząsnął niedowierzająco głową.
— Nie, kochanko, nie moje. Mojém mogłoby być istotnie, gdybym nie opuścił wówczas zręczności... teraz, nie ja-m się do tego przyczynił...
Spojrzała na niego zdziwionemi oczyma.
Przyciągnął ją bliżéj jeszcze do siebie, pocałował czule.
— Ale to nie wszystko jeszcze, com myślał — ciągnął weseléj — przyznam ci się, zanadto przestajesz z tym Hamiltonem. Wiem, że niéma w tém nic złego, ale bo widzisz, Elsie, ludzie są tak złośliwi, a tyś tu jedna, Elsie, jedna, o któréj zazdrość źle mówić może.
Mistres Decker rada była pomówić z mężem w tym przedmiocie. Sama już o tém myślała nieraz, lecz jakże być niegrzeczną dla